Co przywiozłam z wakacji? Kosmetyki! :P


Hej! Będąc na wakacjach odwiedziłam kilka drogerii i oczywiście kupiłam troszkę kosmetyków ;). Przede wszystkim ucieszyłam się, gdy zobaczyłam Hebe, bo nie mam tej drogerii nigdzie w pobliżu. Szukałam maski Kallos Latte, albo innej wersji, ale niestety nie było. Kolorówki w moich zakupach praktycznie nie ma, no poza pomadką i dwoma lakierami.


Na samym początku kupiłam płyn micelarny z L'Oreal, zachwalany już na wielu blogach. W moje ręce trafiła również pomadka Maybelline Color Whisper o numerze 130, za którą zapłaciłam ok. 19 zł. Gdy miałam wypielęgnowane usta, prezentowała się świetnie! Jestem nią zachwycona! Teraz moje usta są w gorszym stanie, więc kompletnie się nie nadaje, bo podkreśla skórki. Ale jak tylko powrócą do pierwotnego stanu, z przyjemnością będę jej używać :).


I tutaj Hebe, miałam ochotę na kilka produktów, jednak albo nie było ich na stanie, albo mieli dowieźć za tydzień. Tak, 'za tydzień' to mnie już tam nie było ;p Ale udało mi się co nieco kupić, żałowałam tylko, że nie wrzuciłam do koszyka płynu micelarnego z Tołpy, który był w promocji (gdy poszłam na drugi dzień, cena już była podwyższona - no trudno).


Bardzo zachęcająco wyglądały kolorowe balsamy do ciała - miały śliczne, rzucające się w oczy opakowania. Ja wzięłam wersję Pear Oriental z serii Body Resort z Mades Cosmetics. Bardzo ładnie pachnie, zobaczymy jak będzie się spisywał :). Skusiłam się także na odżywkę regenerującą Nivea intense repair - mającą wiele skrajnych recenzji, dlatego chciałam zobaczyć jak sprawdzi się u mnie :). Do koszyka wrzuciłam także balsam do stóp i paznokci z No 36.


Ostatnim zakupem, a raczej prezentem jest mydełko białe piżmo z Mydlarni u Franciszka. Uwielbiam zapach piżma, dlatego wybrałam tę właśnie wersję i wygląda pięknie :).

Gdy wróciłam z wakacji również co nieco wpadło do mojego koszyka. W Biedronce upolowałam żel pod prysznic z Original Source za 4zł, wersja orange & chocolate - pachnie pięknie, identycznie jak czekolada z pomarańczą, którą kiedyś dostałam - pycha :). Kupiłam także kremowy żel z BeBeauty, którego zapach i konsystencja jak najbardziej mi odpowiadają.
Zdobyłam także odżywkę bez spłukiwania z Joanny Naturia z miodem i cytryną, o której wiele słyszałam i nigdzie nie mogłam jej dostać.
W zwykłym, małym sklepiku kupiłam dwa lakiery, tzn. maczki. Ładnie wyglądają na paznokciach i przede wszystkim bardzo szybko schną.


I na koniec mały bonus - podczas zakupów w sklepie BigStar dostałam lizaka - tylko dla grzecznych dzieci :P. Na zdjęciu możecie zobaczyć również jak wygląda lakier różowy maczek ;).


I to już koniec tej notki, zapraszam do komentowania, zachęcam do pochwalenia się swoimi zakupami ;). Trzymajcie się! I do napisania!

instagram