Średniaki, czyli kosmetyki, które mnie rozczarowały


Kupując kosmetyki oczekujemy, że sprostają naszym oczekiwaniom i będziemy ich używać z przyjemnością. Jednak od czasu do czasu zdarzy się tak, że nie do końca jesteśmy zadowoleni z ich działania i właściwości. O takich kosmetykach przeczytacie właśnie w tym poście.


Maska do włosów suchych i zniszczonych Biovax - maski Biovax są bardzo znane, dlatego pokładałam duże nadzieje w tym produkcie. Po 2-3 użyciach byłam zadowolona - włosy były lekko nawilżone i wygładzone. Jednak po następnych użyciach było już tylko gorzej. Włosy bardzo się plątały, tak, że nie mogłam ich rozczesać przez dobrych kilka minut. Jednak to jeszcze mogłabym przeżyć. Niestety, włosy były tak suche i szorstkie, że wyglądały gorzej niż przed ich umyciem. Dodatkowo tworzyły się strąki, a uwierzcie mi, że nakładałam zarówno dużo maski jak i niewielką ilość i w każdym przypadku efekt był taki sam.  Jednak coś tu nie gra - maska jest przeznaczona do włosów suchych i zniszczonych, a to właśnie po jej zastosowaniu moje włosy takie są. Nie kupię jej ponownie, a Was przed nią przestrzegam - dodam, że mam włosy wysokoporowate i puszące się, być może u osób z innym typem włosów się sprawdzi, tego nie wiem.


Hipoalergiczny szampon do włosów czysta bawełna Biały Jeleń  - tutaj podobna sytuacja jak z maską wyżej - na początku wszystko dobrze, a po kilku myciach, skóra głowy strasznie zaczęła mnie swędzieć. Miał być delikatny i przeznaczony był do skóry suchej i wrażliwej ze skłonnością do alergii, a okazał się produktem, który podrażniał skórę głowy. Na włosach też się nie sprawdził - były suche i nijakie. Zużyłam ten szampon do mycia pędzli, jednak nie domywał ich w stu procentach, dlatego musiałam jeszcze dodatkowo myć je innym produktem. 


Pianka do golenia Isana - wiem, że wiele osób je chwali, jednak u mnie nie do końca się sprawdziły. I nie chodzi mi o tę konkretną wersję, bo pomarańczowej też nie lubię. Przeszkadzał mi jej zapach, wersja Sensitiv miała o wiele lepszy zapach, jednak to nie wszystko. Aplikator strasznie się zacinał, w jednej i drugiej buteleczce, z brzoskwiniowej wersji wypływała tylko pomarańczowa 'woda', a z fioletowej w ogóle nie można było nic wydobyć, pomimo tego, że było jeszcze dużo produktu. Dodatkowo zapychały maszynkę. 


To moje trzy pielęgnacyjne średniaki kosmetyczne. Nie nazywam ich bublami, bo na to miano też muszą sobie "zasłużyć". Oczywiście jest to tylko moja opinia i odczucia, o każdym z tych produktów czytałam zarówno dobre jak i złe recenzje. U mnie się nie sprawdziły i raczej do nich nie wrócę. Wolę poszukać czegoś innego lub postawić na sprawdzone już kosmetyki w tych kategoriach.


Miałyście te kosmetyki? Co o nich sądzicie? Też okazały się średniakami, czy wręcz przeciwnie jesteście z nich zadowolone?

instagram