Ulubieńcy listopada


Aura za oknem zimowa, dlatego z kubkiem gorącej, aromatycznej herbaty zasiadam przy biurku, aby napisać dla Was nowy wpis i podzielić się ulubieńcami listopada. Tym razem będzie aż sześć kosmetyków, które w tym miesiącu szczególnie mi się podobały i lubiłam po nie sięgać.

WODA TOALETOWA LIFE IS NOW MEXX
Niedawno na blogu pokazywałam Wam nowości i prezenty, jakie dostałam w listopadzie. Wśród nich znalazły się słodkie, malutkie perfumki z Mexx. Dostałam je od swojego chłopaka, który jak zawsze trafia w mój gust - przyznam, że samej ciężko mi wybrać zapach dla siebie - On robi to doskonale. Ciężko opisać ten zapach - jest słodkawy, ale także świeży, nie jest przytłaczający, pachnie kobieco, w nutach bazy znajdziemy piżmo, które bardzo lubię w perfumach, także wanilię, a w nutach głowy m.in. gruszkę i pomarańczę. To ciekawe połączenie sprawiło, że bardzo polubiłam ten zapach.


MLECZKO-PEELING DO TWARZY ANTI-AGING KUESHI
O tym produkcie powstała osobna recenzja. Twarz po użyciu tego peelingu jest gładka, miękka i co najważniejsze, nie jest przesuszona.  W mleczku zatopione są maleńkie drobinki - zmielone łupiny orzecha. Uwielbiam stosować go rano, wtedy twarz jest wypielęgnowana, gładka, dzięki czemu podkład utrzymuje się na niej jeszcze dłużej i wygląda lepiej. Naprawdę bardzo dobry produkt!




KREM DO TWARZY REVITA PERILLA EVREE
Na pewno pierwsze co zauważycie to to, że krem przeznaczony jest do skóry starszej niż moja, jednak mimo wszystko go używałam i byłam z niego bardzo zadowolona. Byłam, ponieważ zużyłam już całe opakowanie. Lubię kremy Evree i to już trzeci, jaki mam. Działał dosyć podobnie jak Magic Rose - często nakładałam go na noc razem z olejkiem różanym również z Evree. Dodawałam 2-3 krople olejku i wtedy rozprowadzałam na twarzy, która dzięki temu była nawilżona, a także gładka i  przyjemna w dotyku. Po krem sięgałam także rano, po kilku minutach nakładałam makijaż - nic się nie rolowało i nie ścierało. Krem był wydajny, miał ładny zapach i na pewno wrócę kiedyś do kremów tej marki.


ŁAGODNY PŁYN MICELARNY-TONIK 2W1 TOŁPA
Miałam kiedyś inny płyn micelarny tej marki, który nie wspominam dobrze - podrażniał mimo tego, że był przeznaczony do skóry wrażliwej oraz szczypał w oczy. Nie tylko ja miałam takie problemy, bo słyszałam od kilku osób, że miały podobne doświadczenia. Do tego płynu podchodziłam sceptycznie, gdyż obawiałam się podobnego efektu. Jednak bardzo miło mnie zaskoczył. Dobrze zmywa pierwszą warstwę makijażu, radzi sobie także z demakijażem oczu. Nie podrażnia, nie miałam też zaczerwienionych oczu i nie czułam szczypania. Zużyłam już 2/3 buteleczki. Dodatkowo możemy go używać jako tonik, także mamy 2w1.


MATOWY CIEŃ DO POWIEK 505 MY SECRET
O tym produkcie wspomniałam już nie jeden raz na blogu. To najlepszy matowy, bazowy cień jaki miałam do tej pory. Bije na głowę cienie droższych marek. Przede wszystkim jest bardzo napigmentowany, ładnie wygląda na powiece, może być bazą dla każdego makijażu, a także utrzymuje się na moich powiekach przez wiele, wiele godzin, a to o czymś świadczy. Gdy nałożę go rano, wieczorem nadal jest na powiekach i nie ruluje się. Mam już kolejne opakowanie i na pewno nie ostatnie.



LAKIER HYBRYDOWY FRAPPE 135 SEMILAC
Miałam długą przerwę od lakierów hybrydowych i na paznokciach nosiłam tradycyjne lakiery. Jednak gdy wróciłam do hybryd postanowiłam sięgnąć po kolor Frappe - kupiłam go już dawno, wypróbowałam go tylko na wzorniku, ale na paznokciach jeszcze się nie pojawił. To naprawdę ciekawy kolor, który jest przygaszony, nie rzuca się w oczy i pasuje na co dzień. To taki nudziak -  połączenie beżu z odrobiną brudnego różu. Nadaje się na każdą porę roku i dobrze się prezentuje zarówno solo jak i w połączeniu z innymi zgaszonymi odcieniami. 


Tak wyglądają moi ulubieńcy listopada. Znacie te kosmetyki? Co o nich sądzicie? Jakie kolory lakierów hybrydowych polecacie na zimę?


instagram