Top 5 płynnych pomadek na jesień

pomadki na jesień

Nareszcie mamy taką jesień, jaką kocham najbardziej. Jest słonecznie, ciepło i można korzystać z tych dni do woli. Jak co sezon, robię porządki w swojej toaletce, nie tylko dokładnie wszystko czyszczę i wycieram, ale także wysuwam na pierwszy plan jesienne pomadki. Innych kosmetyków kolorowych raczej używam cały rok, nie dzieląc ich na pory roku. W swoich zbiorach znalazłam mnóstwo pomadek w jesiennych kolorach. Początkowo miałam pokazać moje ulubione w jednym wpisie, jednak jest ich dosyć sporo, dlatego postanowiłam podzielić go na dwie części. Dziś zobaczycie 5 jesiennych pomadek w płynie, natomiast następnym razem, te tradycyjne. 

Jesienią najczęściej stawiam na odcienie bordo, przybrudzone róże i nude. Zazwyczaj wybieram pomadki tradycyjne, wykręcane, ponieważ te płynne są mocniejsze, trwalsze, a co za tym idzie nieco wysuszają usta. Moje są dosyć kapryśne i często mają suche skórki, więc tym bardziej muszą być dobrze wypielęgnowane, abym mogła idealnie rozprowadzić produkt płynny. Jednak od czasu do czasu skuszę się na pomadkę w płynie, ponieważ efekt może być naprawdę niesamowity.

pomadki na jesień swatche blog

Jakie pomadki królują tej jesieni?

Jak już wspominałam, przede wszystkim bordo, fiolety przybrudzone róże i nude. To zdecydowanie moje ulubione kolory na jesień, które przemycam także w dodatkach czy na paznokciach. Jak możecie zobaczyć, tym razem u mnie królują trzy marki: Nyx, Sephora i Freedom. 

NYX, Soft Matte Lip Cream Rome - to pomadka, na którą bardzo długo polowałam. Online ciągle była wykupiona, aż w końcu udało mi się dorwać ostatnią sztukę w sklepie stacjonarnym. W przeciwieństwie do znanych mi płynnych pomadek, nie wżera się mocno w usta i ich nie wysusza. Gładko sunie po ustach niczym masełko, a potem zastyga. Ma bardzo ładny, dzienny kolor, dla mnie to taki mocniejszy kolor ust. Jest matowa, wpada w brązowo-beżowe tony, zapewne u każdego ten odcień na ustach będzie się nieco różnił w zależności od pigmentacji Waszych ust, ale u mnie to taki brązowawy nudziak. Trwałość ma całkiem dobrą, choć nie jest to produkt, który przetrwa cały dzień, a 3-4 godzinki. Zdecydowanie wolę taki wynik, niż trwałość całodniową kosztem suchych ust.

Sephora, Lip Stain Marvelous Mauve, nr 13 - ach, ta pomadka zawróciła mi w głowie, gdy zobaczyłam ją w sieci. Ponownie, na swatchach wyszła na brązową (to przez ten kontrast z tymi ciemniejszymi, żywszymi odcieniami). Na ustach jest mocniejsza niż wspomniana już Rome z Nyx, o wiele bardziej widoczna i ma mniej brązu w sobie niż Rome. Kolorystycznie zbliżona jest do słynnej już pomadki z Golden Rose Velvet Matte w nr 2, czyli brudny róż, wpadający w beżowe tony. Ta pomadka mocniej zastyga i na początku wyczuwam ją na ustach. Jest trwalsza niż ta powyżej, spokojnie wytrzymuje 5-6 godzin, a potem lekko się ściera, choć kolor jest nadal widoczny. Aby ją zmyć w całości muszę użyć płynu micelarnego, więc o czymś to świadczy.

pomadki na jesień

Freedom, Pro Melts Lipgloss Villain - posiadam trzy płynne pomadki z tej serii i to najnowsze nabytki z całej tej piątki. Odcień, którego nie pokazałam jest bardzo ciemny [pokazywałam go tutaj] i wątpię, abym chodziła w nim na co dzień. Te pomadki nie zastygają tak jak pozostałe, mają wykończenie błyszczyków, choć jak widać są mocniej kryjące. Villain to przepiękny odcień, który od razu wpadł mi w oko. To coś pomiędzy fioletem, bordo, a przybrudzonym różem. Jest komfortowy w noszeniu, dzięki temu, że nie zastyga, nie wysusza tak ust, jednak trwałość jest nieco słabsza, co jest wiadome w takim przypadku. Nie przetrwa jedzenia - na ustach zostaje nieco koloru, ale głównie na konturze ust. Jednak pigmentacja i sam odcień jest na tyle piękny, że z pewnością będzie często gościł na moich ustach.

Freedom, Pro Melts Lipgloss Vamp - kolejny piękny kryjący błyszczyk marki Freedom. Ten kolor jest widoczny na ustach, wypada nieco ciemniej niż na swatchach i przyciąga wzrok. To coś pomiędzy czerwienią, koralem i różem. Do odważniejszych makijaży, czy na jakąś okazję w sam raz. Coraz bardziej przekonuje się do takich kolorów i czasem zamiast mocnego makijażu oka wolę postawić na usta. Pigmentacja, konsystencja (kremowa) i trwałość bardzo podobna do Villain.

NYX, Soft Matte, Lip Cream, Copenhagen - druga pomadka marki Nyx w tym zestawieniu. I jak pierwsza (Rome) jest nudziakiem i nie musimy się napracować, aby ją równomiernie nałożyć, bo i kolor do tego nie zobowiązuje, tak tutaj, trzeba się trochę postarać, aby wszystko było równiutko nałożone. Copenhagen to dosyć mocno napigmentowana pomadka, w wyrazistym kolorze. To coś pomiędzy burgundem a bordo. Jak widzicie na swatchach kolor nie jest równomierny, dlatego trzeba precyzyjnie ją nakładać, aby nie powstawały plamy, gdzie koloru jest więcej. Zastyga na mat, jednak w przeciwieństwie do odcienia Rome, trzeba mieć dobrze wypielęgnowane usta, aby nie podkreślała suchych skórek. Zjada się od środka, dlatego warto ją mieć w zanadrzu gdy coś jemy, aby w razie czego poprawić makijaż ust. Kolor Rome jest na tyle neutralny, że nie widać tego zjadania i różnicy, tutaj mamy do czynienia z mocniejszym kolorem, więc wiadomo, że ta różnica będzie. Kolor sam w sobie bardzo mi się podoba i od razu kojarzy mi się z jesienią.

Jeśli miałabym wybrać tylko jedną pomadkę z tych pięciu, myślę, że padłoby na Villain z Freedom. Bardzo ładnie prezentuje się na ustach, a kolor według mnie jest idealny na jesień.

pomadki na jesień swatche
pomadki na jesień blog

I jak Wam się podobają te odcienie? Jeśli będziecie mieli ochotę to mogę przygotować drugą część tego wpisu, z pomadkami tradycyjnymi, również w kolorystyce jesiennej, gdzie będą zarówno droższe marki jak i te na każdą kieszeń.

Co sądzicie o tych pomadkach? Jakie pomadki Wy wybieracie na jesień?

ZOBACZ TAKŻE:

instagram