Czy minimalizm równa się ograniczenia?

minimalizm a ograniczenia

Minimalizm często kojarzy się z ciągłym pozbywaniem rzeczy, walką z nadmiarem oraz z posiadaniem mniej niż 100 rzeczy. To także coś, co przynosi na myśl ograniczenia. Mocno zastanawiamy się nad zakupem kolejnej rzeczy, ograniczamy liczbę ubrań, kosmetyków, a nawet liczbę zajęć, które wykonujemy czy osób, z którymi się widujemy. Zatem czy minimalizm to same ograniczenia? Czy minimalizm może cieszyć i sprawiać radość?

 

Minimalizm = ograniczenia?

Minimalizm to nurt, którym zainteresowałam się kilka lat temu. Początkowo podczytywałam różne książki, które traktowały o minimalizmie, oglądałam filmy i powoli zagłębiałam się w ten świat. 

Był taki moment w moim życiu, kiedy to pomyślałam, że mam za dużo. Za dużo kosmetyków, ubrań, książek, bibelotów, kolorów w swoim otoczeniu, jednym słowem chaosu. Zauważyłam, że w jasnym, czystym, nierozpraszającym otoczeniu łatwiej mi pracować, myśleć i odpoczywać. 

Zmiany zaczęłam od porządków - na pierwszy rzut poszły kosmetyki, których miałam naprawdę sporo, ze względu na swoją działalność w tej sferze (prowadzenie bloga, współprace, eventy itp.). Oczywiście to wszystko działo się powoli, stopniowo pozbywałam się niepotrzebnych rzeczy, o czym mogliście przeczytać na blogu w różnych wpisach dedykowanych minimalizmowi i porządkach.

W międzyczasie zmieniłam miejsce zamieszkania - nie chciałam, aby wokół mnie pakował chaos, nie miałam zamiaru zabierać także wszystkich rzeczy, które w mgnieniu oka spowodowałyby bałagan i zajęłyby niepotrzebnie miejsce. Wtedy to robiłam porządki i pozbywałam się tego, co nie było mi potrzebne. 

Minimalizm w moim domu to także naturalne odcienie, które pozwalają mi w nim odpoczywać: stawiam na biel, szarość, beże z elementami drewna i zieleń (zieleń oczywiście jeśli chodzi o rośliny). Zatem, czy dużo musiałam ograniczyć? Czy ten nurt wiąże się z ograniczeniami dla mnie? Czy to zakazy i restrykcyjne przestrzeganie pewnych zasad? Dla mnie: nie. Minimalizm to coś, z czego korzystam, to on jest dla mnie, a nie ja jestem mu podporządkowana. 

 

1. Minimalizm to nie ograniczenia a wolność

Minimalizm sprawił, że posiadam mniej rzeczy, co za tym idzie łatwiej jest mi się przeprowadzić czy spakować na wyjazdy. Mam mniej rzeczy, ale za to takich, z których jestem zadowolona i z których faktycznie korzystam. 

Rzeczy nie kierują moim życiem, nie muszę się o nie martwić, nie zajmują też wiele miejsca. Mogę mieć mniej półek, szafek, pudełek itp., ponieważ pozbyłam się i nie kupuję zbędnych rzeczy, które tylko zagracają przestrzeń i wymagają kolejnych rzeczy do ich przechowywania. Moja kosmetyczka pomieści moje ulubione produkty, coraz mniej kosmetyków się dubluje i nie zastanawiam się, co tym razem wybrać, co dobrze wyglądało na skórze a co niekoniecznie.

 

2. Czas na porządki w rzeczach mogę przeznaczyć na coś innego

Dzięki temu, że posiadam mniej rzeczy, nie tracę czasu na ich przestawianie, porządkowanie, układanie czy wycieranie. Sprzątanie zajmuje mi o wiele mniej czasu, robię to sprawniej i szybciej. 

Rzeczy nie piętrzą się na meblach, nie muszę ich co rusz przestawiać - mam dużo wolnej przestrzeni, pustych blatów, dzięki czemu od razu mogę zatrzeć kurze - nie ograniczają mnie bibeloty i przedmioty, którym musiałabym poświęcić czas. Mogę go spożytkować inaczej - tak, jak chcę. Czy to na rozwój, na hobby czy po prostu na przyjemności i relaks.

minimalizm a ograniczenia

 

3. Mniej rzeczy to czysty umysł

Mniejsza ilość posiadanych przeze mnie rzeczy nie zajmuje także moich myśli, mogę skupić się na tym, co dla mnie istotne. Nie przytłaczają mnie, nie odciągają uwagi podczas pracy i nie powodują, że tracę koncentrację. Zatem minimalizm sprawia, że łatwiej jest mi się skupić, zająć jedną konkretną rzeczą i pracować.

 

 4. Minimalizm = przemyślane decyzje = większa radość

Minimalizm wiąże się także z przemyślanymi decyzjami. To ogromna zaleta, bowiem nie gromadzimy przedmiotów, które tylko w momencie zakupu wydawały nam się potrzebne, a potem leżą nieużywane. Nieco dłużej wybieram daną rzecz, zastanawiam się nad tym, czy na pewno jej potrzebuję, ale to co zyskuję to przede wszystkim spokój i trafiony zakup, z którego będę korzystać i który będzie mi służył. 

Tak było chociażby z wyborem mebli, tak jest z ubraniami, torebkami czy sprzętami elektronicznymi. To także większa radość z zakupu, ponieważ był on długo wyczekiwany i faktycznie trafiony. Im mniej rzeczy posiadam, tym bardziej jestem za nie wdzięczna i z przyjemnością ich używam.


5. Jakość ponad ilość

Zanim jakaś rzecz trafi do mojego domu, zastanawiam się, czy aby na pewno jest mi potrzebna. Dzięki temu, że nie kupuję wiele, mogę przy następnym zakupie wydać nieco więcej na coś, co będzie dobrej jakości lub po prostu wiem, że będę długo z tego korzystała. Wolę mieć jeden porządny płaszcz niż trzy nijakie, które kupię pod wpływem chwili, a po sezonie będą niemodne lub nie będą mi się już podobały. Wolę jeden droższy, złoty łańcuszek niż kilka tanich z sieciówki, które sczernieją po miesiącu. 

Mała liczba ubrań to wcale nie jest coś, co nas ogranicza, wręcz przeciwnie. Więcej kombinujemy, tworzymy zestawy, do których z przyjemnością wracamy, są bardziej uniwersalne i pasują na wiele okazji. Misz masz, mnóstwo ubrań wcale nie daje poczucia wolności, a sprawia, że nas przytłacza, często stoimy przed szafą nie wiedząc w co się ubrać, rzeczy do siebie nie pasują i tylko tracimy czas i energię. Sprawdzone, dopasowane do nas i przemyślane zakupy sprawią, że odetchniemy z ulgą.

minimalizm a ograniczenia

Zatem minimalizm i posiadanie mniejszej liczby rzeczy wcale nie jest ograniczeniem i przeszkodą. Daje wolność, zyskujemy więcej przestrzeni, szybciej jesteśmy w stanie posprzątać, spakować się czy wyjechać. Minimalizm pozwala mi dostrzec to co ważne i skupić się na tym, co istotne. Błahe rzeczy nie zajmują mojej przestrzeni i głowy. 


A czym dla Ciebie jest minimalizm? A może masz swoją własną definicję? Lubisz nadmiar czy uporządkowane, proste życie? Jakie jest Twoje podejście?


ZOBACZ TAKŻE:

instagram