Projekt denko wrzesień-październik #16


Wreszcie zebrałam się do tego, aby zrobić zdjęcia kosmetyków, które zużyłam w ostatnim czasie. Teraz z czystym sumieniem puste opakowania mogą powędrować do kosza. Projekt denko jest nieco spóźniony, ale ostatnie tygodnie były bardzo intensywne dla mnie i wiele się działo. Teraz powoli wracam do rytmu i mam nadzieję, że wpisy będą pojawiały się regularnie. Jak zazwyczaj, projekt denko będzie z dwóch miesięcy i przeważać będą produkty pielęgnacyjne. Zapraszam do czytania!


PŁYN MICELARNY CERA NORMALNA I MIESZANA NIVEA - płyn dobrze sobie radził z moim codziennym demakijażem, zawsze staram się potrzymać wacik przez kilka sekund na rzęsach, a wtedy wszystko na nim pozostaje bez zbędnego pocierania. Nie podrażnił mnie, nie szczypał w oczy, był ciut słabszy od Garniera. Raczej do niego nie wrócę, bo znalazłam bardziej ekonomiczny płyn.

SUCHY SZAMPON COOL&CRISP FRESH BATISTE - gdy suche szampony weszły na nasz rynek często po nie sięgałam. Teraz nie używam ich prawie wcale, sporadycznie, raz-dwa razy w miesiącu, dlatego bardzo trudno było mi go zużyć. Nie odczuwam potrzeby, aby go stosować, moje włosy aktualnie tez nie przetłuszczają się tak, jak kiedyś, myję je co drugi dzień, dlatego i po suche szampony sięgam bardzo rzadko. Jednak to fajny gadżet do stosowania w awaryjnych sytuacjach. Na razie nie kupię ponownie, bo mam jeszcze jeden, w którym zostało trochę produktu.

MASKA DO WŁOSÓW GLORIA - maska przeznaczona do włosów suchych, zniszczonych i farbowanych. To świetna baza dla innych składników. Dodawałam do niej np. kilka kropli oleju, można dodać keratynę. Był po niej były gładkie i miękkie. Bardzo często służyła mi do emulgowania oleju - dobrze domywała z niego włosy, dodatkowo jest tania. Niestety słabo z jej dostępnością, należy jej szukać w Auchan, małych hurtowniach lub osiedlowych sklepikach. Jeśli ją kiedyś spotkam, kupię ponownie. 


PŁYN MICELARNY 3W1 GARNIER - tego produktu nie muszę przedstawiać, kultowy płyn do demakijażu, stały bywalec w mojej łazience. Bardzo dobrze radzi sobie z demakijażem twarzy i oczu, nie podrażnia, nie szczypie w oczy, nie jest drogi i jest wydajny. Aktualnie używam nowości z Tołpy, ale na pewno kupię go ponownie.

ACETON SEMILAC - o acetonie nie będę za dużo pisać - robił to, co powinien - usuwał lakier hybrydowy. Oczywiście kupię ponownie, ale niekoniecznie z Semilac - w zależności od tego, gdzie będę robić kolejne zamówienie lakierów hybrydowych, tam wpadnie do koszyka.
 

PODKŁAD 123 PERFECT BOURJOIS NR 52 VANILLA - w buteleczce zostało ok. 1/3 produktu, jednak wyrzucam, bo i tak go nie używam. Rzeczywiście świetnie matuje twarz na wiele godzin, zastyga i mocno trzyma się na twarzy. Jednak jest dla mnie za ciemny, gdyż oksyduje. Zaraz po nałożeniu jest ok, ale po pewnym czasie jest o wiele ciemniejszy, twarz nabiera pomarańczowego koloru, który odznacza się, co oczywiście go dyskwalifikuje. Chętnie spróbowałam jaśniejszej wersji, może wtedy byłoby ok, ale póki co nie kupię ponownie.

SERUM REPASKIN MENDER SESDERMA -  twarz po zastosowaniu tego serum była miękka, bardziej jędrna, choć produkt był dosyć lepki i stosowałam go głównie na noc. Na dnie została resztka produktu, ale nijak nie mogę jej wydobyć. Serum miało także działanie regeneracyjne po podrażnieniach słonecznych. Ogólnie produkt na czwórkę, ale raczej do niego wrócę, bo znam o wiele tańsze produkty, które dobrze nawilżają moją skórę. (Nie)stety nie sprawdziłam jego działania po oparzeniach, bo takich nie miałam.


WYSUSZACZ INSTA-DRI SALLY HANSEN - mój totalny ulubieniec, jeśli chodzi o przyspieszanie wysychania lakieru do paznokci. Po nałożeniu na paznokcie, lakier bardzo szybko schnie, nic się nie odbija i nie ma nieestetycznych wzorków, np. od pościeli. Często zdarzało się, że szłam spać, byłam pewna, że lakier jest suchy, a rano budziłam się z odgniecionymi wzorami, co nie wyglądało dobrze. Przy stosowaniu Insta-dri nie mam takiego problemu, nie ściąga lakieru, a dodatkowo pięknie nabłyszcza i utrwala, dzięki czemu lakier wytrzymuje na moich paznokciach dłużej. Niestety zostało mi 1/3 opakowania, gdyż produkt zgęstniał. Jednak wydaje mi się, że to moja wina, bo raz zdarzyło się, że nie dokręciłam opakowania, co zauważyłam po dwóch dniach. Mam już kolejne opakowanie i na pewno kupię jeszcze nie jeden raz.

POMADKA RUMIANKOWA ALTERRA - mój hit w pielęgnacji ust. Zużyłam już mnóstwo opakowań i ciągle do niej wracam. Świetnie nawilża, regeneruje usta, nakładam ją zarówno pod kolorową pomadkę, w ciągu dnia jak i na noc. Nie zawiera silikonów, parafiny, nie czuć sztucznego zapachu czy lepkości. Ostatnio zdradziłam ją z pomadką z Bielendy i gorzko tego pożałowałam, dlatego od razu wróciłam do niej. Mam już kolejne opakowanie.


MASECZKI - moim ulubieńcem jest oliwkowa maska regenerująca, liście zielonej oliwki z Ziaji. Twarz po zastosowaniu tej maski jest miękka i nawilżona. Dodatkowo pięknie pachnie. Zawsze do niej wracam, gdy nie wiem, co wybrać. Dwie pozostałe były w porządku - twarz po ich użyciu była gładka i miękka, ale nie poza tym, nie robiły nic szczególnego.


Dodatkowo wyrzuciłam także 12 lakierów do paznokci, które nie nadawały się już do użytku lub miałam je już bardzo długo. Od razu moja szuflada zyskała trochę więcej miejsca. Myślę, że w koszu wyląduje jeszcze kilkanaście sztuk, których po prostu nie używam, ale do tego muszę jeszcze dojrzeć mentalnie, bo trudno mi się z nimi rozstać i tak po prostu wyrzucić ;).

Tak wyglądają moje zużycia ostatnich dwóch miesięcy. Znacie te kosmetyki? Co o nich sądzicie? A może któryś produkt szczególnie Was zainteresował?

instagram