Zakupy niekosmetyczne: ubrania i dodatki


Ten wpis miał wyglądać zupełnie inaczej. Miały być zdjęcia w plenerze, jesienią wśród liści a ubrania chciałam pokazać na mnie, abyście lepiej mogli zobaczyć, jak wyglądają na sylwetce. Niestety, pogoda pokrzyżowała nam plany, a nie chciałam już dłużej czekać, dlatego i tak pokażę Wam rzeczy, jakie ostatnio kupiłam bądź dostałam.

Na początek ponczo, nie jedno, ale dwa! W tym roku zamarzyło mi się coś, czym będę mogła się okryć zamiast szalika, narzucić na płaszcz, ramoneskę czy po prostu na sweter. W dodatku jestem strasznym zmarzluchem, dlatego często siedząc w bezruchu przy komputerze czy czytając książkę jest mi zimno i lubię się czymś okryć. Każde poncho ma odpowiednie wycięcie, ale lepiej leżało przy szyi i na plecach. Wybaczcie zagniecenia na pierwszym, ale dopiero co go używałam. Pierwsze jest cięższe i bardziej eleganckie, drugie natomiast jest bardziej miękkie i milutkie jak kocyk. Czarne pochodzi z tej strony, natomiast drugie jest z Pepco i kupiłam je za 50zł. Przed wyborem tego pierwszego przeszukałam internet i skusiłam się na nie dopiero wtedy, gdy zobaczyłam jak wygląda w rzeczywistości i na innych osobach. Poncho (pashmina) jest dobrze wykonane i jestem z niego zadowolona.


Kolejną rzeczą na sezon jesień/zima jest włochaty sweterek. Ma on modne ostatnio sznurowanie na dekolcie. Jest bardzo cieplutki i przyjemny w dotyku. Mam już jeden bardzo podobny z ubiegłego roku, tylko bez wiązania i ostatnio noszę je bardzo często. Ten sweter dostałam i nie pochodzi z żadnej sieciówki, jednak widziałam identyczne na allegro za 69zł.


Głównym powodem, dla którego zgodziłam się na to, aby złożyć zamówienie na Zaful był ten oto szalik oraz trencz, który zobaczycie poniżej. Przewijały się one na blogach i w sieci i od razu mnie urzekły. Uwielbiam grube szale, a ten tak mi się spodobał, że koniecznie musiałam go mieć. W swojej szafie mam wiele szalików - tak jak czapek mogę nie mieć wcale lub jedną sztukę tak szale to u mnie must have. Oczywiście nie zawiodłam się - jak różne części garderoby na chińskich stronkach w rzeczywistości nie zawsze są zgodne z tym, jak wyglądają na stronie, tak szaliki zazwyczaj są dobrze wykonane, grube i miękkie. Ten od razu polubiłam, jest bardzo ładny, nieco jaśniejszy niż wyszedł na zdjęciu. Aktualnie ten kolor chyba nie jest dostępny, ale są inne kolory, m.in. kamelowy, który też chętnie widziałabym u siebie.


Jesienią bardzo chciałam mieć coś w stylu trenczu/narzutki. Nigdzie nie mogłam znaleźć czegoś lekkiego i luźnego w odcieniach beżu. Wtedy zobaczyłam ten trencz, który na zdjęciach - zarówno na stronie jak i na blogach spodobał mi się i wydawał się idealny na tę porę roku. Na swoje zamówienie z trenczem czekałam bardzo długo - przeszło później niż reszta. Oczywiście był strasznie wygnieciony i z trudem go wyprasowałam - zresztą nadal widać zagniecenia. Jednak myślę, że podczas użytkowania już nie będzie się tak gniótł, to wina tego, że przyszedł w maleńkiej kopercie i był ciasno poskładany. Jesień niestety była dosyć zimna i ta narzutka nie nadawała się, aby zakładać ją na zewnątrz. Jest bardzo cienka i myślę, że lepiej się sprawdzi wiosną/latem, żeby nałożyć ją na zwykły t-shirt.  Na zdjęciach wydawała się też z innego materiału, bardziej miękkiego i milszego, coś w stylu cienkich płaszczyków. Ogólnie jest w porządku, choć jaśniejsza niż na stronie. Rękawy można podwinąć i wydaje mi się, że właśnie tak będę ją nosić.

 

Bardzo lubię botki i wybieram je o wiele częściej niż długie kozaki. Na sezon jesienny skusiłam się na botki z CCC - klasyczne, czarne. Mają dwa suwaki - jeden z nich służy jako ozdoba. Ładnie wyglądają do czarnych wąskich spodni, a i niebieskie dżinsy lekko podwinięte dobrze z nimi współgrają.


Rzemyk z ozdobnymi końcówkami, czyli tzw. choker jest ostatnio bardzo popularny. Chciałam zobaczyć, jak będzie wyglądał na szyi, dlatego się na niego skusiłam. Przyznam, że bardzo mi się podoba - zazwyczaj nie wiążę kokardki, tak jak na zdjęciu obok, ale puszczam go swobodnie - do obcisłych bluzek, sukienek czy tshirtów taki luźny wygląda lepiej.


Na koniec dodatki, które miałam zabrać na wakacyjny wyjazd - mówię przede wszystkim o czapce z daszkiem i okularach przeciwsłonecznych. Niestety, jak to bywa z paczkami zamawianymi na chińskich stronach, dotarły już po wakacjach, jesienią. Skusiłam się także na łańcuszek z marmurkowym kamieniem. Bardzo mi się podoba i dosyć często go noszę, zarówno do t-shirtów z dekoltem w kształcie litery V jak i do sukienek.


Czapka z daszkiem, czyli tzw. "bejsbolówka" miała służyć mi na wyjeździe podczas wędrówek w trakcie upałów. Szkoda, że nie dotarła na czas, ale poczeka na kolejne wakacje. Naprawdę dobrze wykonana, z napisem Youth i z regulacją z tyłu. Długo zastanawiałam się czy wziąć czarną czy różową, która też bardzo ładnie wyglądała - w końcu zdecydowałam się na czarną, ale może następnym razem zamówię jasną.


Okulary, a właściwie lustrzane aviatory, które bardzo ładnie prezentują się w rzeczywistości. Zazwyczaj wybieram czarne okulary przeciwsłoneczne, ale od dawna chciałam mieć takie. Na stronie było dostępnych kilka kolorów tych okularów, ale te złoto-różowe podobały mi się najbardziej. Podobnie jak czapka miałam je zabrać na wyjazd - nie wyszło, gdyż przyszły zbyt późno.


I to już wszystkie nowości niekosmetyczne, jakie nabyłam w ostatnim czasie. Dajcie znać, jeśli widzieliście gdzieś fajne narzutki i szaliki. Tak, tak, ich nigdy dość - chętnie przygarnę kolejny szal ;).

instagram