Projekt denko listopad-grudzień #17


Tak jak zapowiadałam, rozliczam się ze starym rokiem. Tym razem czas na zużycia z dwóch ostatnich miesięcy. Jak zazwyczaj, przeważać będą kosmetyki do pielęgnacji. Trochę się tego nazbierało i wreszcie będę mogła odetchnąć z ulgą i wyrzucić te puste opakowania. W szufladach i na półkach zrobiło się luźniej i mam nadzieję, że tak już zostanie, a nawet będzie jeszcze lepiej i nie będę miała już tyle dodatkowych produktów. Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy to praktycznie wcale nie mam zapasów - zostały może 3-4 kosmetyki, a i produktów, których używam nie jest dużo, więc wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie przedłużając, zapraszam na projekt denko!


ZMYWACZ DO PAZNOKCI ISANA - stały bywalec na mojej półce. Gdy tylko się skończy, kupuję kolejne opakowanie. Najlepiej radzi sobie ze zmywaniem lakierów, jest wydajny i niedrogi. Mam już kolejne, duże opakowanie. 

PIANKA DO GOLENIA ISANA MEN - tak, dobrze widzicie męska pianka do golenia. Jedna z Was ją polecała - bardzo dobrze się sprawdza, jest gęsta, nie spływa z nóg, przeznaczona jest do skóry wrażliwej, zawiera aloes, który ma nawilżać, nogi nie są podrażnione, są gładkie, a sam produkt jest wydajny. Kupiłam kolejne opakowanie, ale jak się okazało wzięłam żel zamiast pianki - jednak jest równie dobry.

ŁAGODNY PŁYN MICELARNY-TONIK 2W1 TOŁPA - jak ze zwykłym płynem micelarnym Physio do skóry wrażliwej z Tołpy się nie polubiłam, tak ten przypadł mi do gustu. Dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia i i nie szczypie w oczy, co miało miejsce w przypadku tego drugiego płynu. Mam już kolejne opakowanie.


UJĘDRNIAJĄCA SÓL DO KĄPIELI SPA LOTOS BE BEAUTY - sól do kąpieli z Biedronki - gdy tylko mi się kończy, kupuję kolejne opakowanie. Dla mnie robi to, co ma robić - zmiękcza skórę, relaksuje, odświeża i regeneruje zmęczone nogi. W dodatku jest łatwo dostępna i tania. Teraz opakowanie jest nieco zmienione, a sól jest dwukolorowa. Mam już kolejne opakowanie.

PEELING POD PRYSZNIC TOŁPA SPECIALIST - Delikatne drobinki lekko peelingują ciało - dla mnie jest to zdecydowanie za słaby efekt. Nadaje się do codziennego użytku, być może osoby, które nie lubią mocniejszych peelingów będą zadowolone, jednak dla mnie używanie go, mija się z celem. Plusem jest miękkie opakowanie, co ułatwia wyciskanie go pod prysznicem, choć końcówka nie chciała tak łatwo wyjść, dlatego musiałam rozciąć opakowanie. Szkoda, że choć zapach nie jest przyjemny - to mogłoby go uratować, jednak przypomina mi on zapach kremów do depilacji. Nie kupię ponownie.

TYMIANKOWY ŻEL DO TWARZY SYLVECO - bardzo lubiłam ten żel, domywał pozostałości po makijażu, przy codziennym używaniu nie wysuszał mojej skóry, nie podrażniał, skóra była gładka, a na twarzy nie pojawiały się zbyt często niespodzianki. W składzie znajdziemy kwas jabłkowy i olejek tymiankowy, które m.in. mają działanie oczyszczające oraz hamują proces tworzenia się zaskórników. Zdecydowanie bardziej łagodny niż żel rumiankowy. Na razie nie kupię ponownie, ponieważ chcę odpocząć od ziołowych żeli do twarzy i kupić coś bardziej nawilżającego, ale kiedyś na pewno do niego wrócę.


TERMOOCHRONNA MGIEŁKA MARION -  mgiełka chroniąca włosy przed działaniem wysokiej temperatury. To już moje kolejne opakowanie. Ciężko stwierdzić działanie takiego produktu i zauważyć tak, jak w przypadku kremów czy szamponów, jednak jestem spokojniejsza, gdy przed suszeniem włosów spsikam je takim sprayem. Nie skleja włosów, nie przetłuszcza, ładnie pachnie. Na razie nie kupię ponownie, bo mam inną mgiełkę termoochronną.

ODŻYWKA WZMACNIAJĄCA GARNIER FRUCTIS GOODBYE DAMAGE - drogeryjna odżywka, którą bardzo lubiłam. Stosowałam ją co któreś mycie, nie za często. Włosy były miękkie, nawilżone i miały ładny zapach. Pomagała w wydobyciu skrętu - moje włosy były z natury falowane, choć po latach bliżej im do prostych. Być może kiedyś kupię ponownie, na razie mam jeszcze sporo innych odżywek do włosów, które chcę zużyć.


MALINOWE MASEŁKO BALNEO KOSMETYKI - z tej serii miałam także krem do rąk, który był bardzo gęsty i treściwy. Masełko zużyłam także do rąk, jednak wolałam krem ze względu na opakowanie. Używałam go na noc, nakładając grubszą warstwę. Dłonie były nawilżone, gładkie i miękkie. Nie kupię ponownie, bo mam inne produkty tego typu, choć może kiedyś skuszę się ponownie na krem do rąk.

KREM DO TWARZY REVITA PERILA EVREE - lubię kremy do twarzy Evree i przetestowałam już trzy z nich. Ten działał dosyć podobnie do Magic Rose, choć miał nieco inny zapach. Często nakładałam go na noc z 2-3 kroplami olejku Magic Rose także z Evree, wtedy skóra była jeszcze bardziej nawilżona i gładka. Nie kupię ponownie ze względu na to, że mam inne kremy, jednak produkty z Evree (w tym kremy do twarzy), jak najbardziej polecam.


KREM DO RĄK Z ARNIKĄ YVES ROCHER - lekki krem na dzień, który szybko się wchłaniał, dłonie się nie lepiły, dobrze nawilżał. Kupiłam go w zestawie z peelingującym olejkiem. Na początku nie przepadałam za zapachem tego kremu, ale potem się do niego przyzwyczaiłam. Na rynku jest tyle kremów do rąk, a ja lubię urozmaicenie, że raczej do tego nie wrócę, jednak był całkiem dobry.

SZAMPON DO WŁOSÓW SUCHYCH SANOTINT - skład szamponu oparty jest na bazie naturalnych składników, nie zawiera parabenów, alkoholu itp. Dobrze domywał włosy, miał ładny zapach, stosowałam go co któreś mycie, gdyż działał dosyć podobnie jak szampony ziołowe. Ten szampon nie jest tani, działa w porządku, jednak nie ma po nim efektu wow, więc nie kupię ponownie.

SUCHY SZAMPON TROPICAL BATISTE - jak już pisałam w poprzednim projekcie denko, staram się zużyć suche szampony, jakie posiadam, jednak idzie mi to bardzo opornie z tego względu, że bardzo rzadko po nie sięgam. Dawniej używałam ich częściej, teraz nie czuję takiej potrzeby. Na razie nie kupię ponownie, bo mam jeszcze jeden suchy szampon z Batiste, w innej wersji.


SZAMPON ZWIĘKSZAJĄCY OBJĘTOŚĆ WŁOSÓW YVES ROCHER - lubię szampony z tej serii z Yves Rocher. Moim ulubionym jest szampon oczyszczający z pokrzywą, jednak ten także dobrze się sprawdził. Dobrze domywał włosy, był wydajny. Włosy były odbite od nasady, lekkie i miękkie. Na pewno kiedyś kupię ponownie.

ŻEL POD PRYSZNIC LIMONKA&BAZYLIA ISANA - lubię żele z Isany ze względu na to, że nie podrażniają mojej skóry, są tanie i mamy do wyboru wiele wersji zapachowych. Limonka i bazylia to świetne połączenie - świeży i pobudzający zapach, idealny na lato czy po ćwiczeniach i treningu. Jeśli ta wersja kiedyś będzie znów dostępna, kupię ponownie.


REGENERUJĄCO-ODŻYWCZY KREM NA NOC BEAUTY OIL - bardzo polubiłam ten produkt. Miał świetną, puszystą i kremową konsystencję, szybko się wchłaniał, nie pozostawiał tłustej warstwy - zdarzało mi się go użyć także na dzień - makijaż się nie rolował. Gdy używałam go na noc skóra rano była nawilżona, gładka i miękka w dotyku. Krem znajdował się w sporym słoiczku i był wydajny. Mam już kolejne opakowanie, tym razem w bardziej higienicznym opakowaniu z pompką.

ARGANOWY KREM POD OCZY NACOMI - bardzo lubiłam ten krem. Nawilżał, wygładzał, nie uczulił mnie ani nie podrażnił. Był delikatny, łatwo się go nakładało, nie był zbity i gęsty. Co prawda nie zlikwidował zasinień pod oczami ani drobnych zmarszczek, ale był całkiem w porządku i być może kupię go kiedyś ponownie. Póki co, szukam jeszcze lepszego, jak kiedyś pisałam - kremu, po użyciu którego powiem wow. Ciężka droga przede mną i długie poszukiwania.


PODKŁAD COLORSTAY 150 BUFF REVLON - podkład legenda, używany przez wiele osób, trwały i bardziej kryjący niż zwykłe, drogeryjne podkłady. Teraz jest już wersja z pompką i jestem ciekawa, czy zmieniła się jego formuła, czy to nadal ten sam podkład. Z tym podkładem miałam różne przygody, jednak w końcowej fazie byłam z niego zadowolona. Tutaj pękła mi zakrętka, a raczej gwint i resztka podkładu zastygła na kamień. Na pewno kiedyś do niego wrócę i kupię ponownie. 

PODKŁAD LASTING FINISH NUDE 100 IVORY RIMMEL - mój ulubiony podkład drogeryjny. Nie tworzy maski na twarzy, jest lekki, ale zakrywa drobne niedoskonałości, wyrównuje koloryt i co najważniejsze, utrzymuje się na mojej twarzy bardzo długo. Często nakładałam go z samego rana i do późnego wieczora był na twarzy, nie ścierał się i dobrze na niej wyglądał. Zawsze mam ten podkład w zapasie i gdy inny się nie sprawdzi, sięgam właśnie po ten marki Rimmel. Już mam kolejne opakowanie.

TUSZ DO RZĘS VOLUME CELEBRITIES EVELINE - bardzo polubiłam tusze z Eveline z silikonową szczoteczką. To już mój kolejny tusz tej marki i dorównuje innym, droższym produktom. Jest mocno czarny, ładnie rozdziela i wydłuża rzęsy. W swoich zbiorach mam różne tusze, głównie cenię te z L'Oreal, ale co jakiś czas kupuję także te z Eveline, które są naprawdę dobre, nie osypują się, a w dodatku podczas promocji możemy je kupić za mniej iż 10zł. Na pewno kupię ponownie jakiś tusz z Eveline, być może będzie to ten sam, albo wypróbuję jeszcze coś innego.


I to już wszystkie produkty, które zużyłam w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Znacie te kosmetyki? Co o nich sądzicie? A może zainteresował Was któryś z tych produktów?

instagram